Jakiś czas temu nasza firma, Studio Reklamy, wygrała konkurs, w którym nagrodą była kampania reklamowa na nośnikach outdoor w wybranym mieście. W tym wypadku była to Warszawa. Ponieważ kampania już się kończy, jest to dobry czas, żeby podsumować i opisać trochę wrażeń od strony „reklamodawcy”.
W sumie w Warszawie było to siedem nośników, od tablic 1.2 x 1.8 m do dużych billboardów 12 x 3 m (tak jak powyżej).
Wg cennika podanego przez organizoatora konkursu, miesiąc takiej kampanii kosztuje średnio kilka tysięcy złotych, czyli całkiem sporo, ale kupując taką ekspozycję „z ulicy” należałoby zapłacić pewnie jeszcze więcej.
Obserwując statystyki odwiedzin strony (która została podana jako jedyny sposób kontaktu, razem z nazwą firmy), ilość odwiedzin wzrosła o ok 20 – 30% czyli o kilka osób dziennie. Biorąc pod uwagę ilość osób, która zobaczyła reklamę, jest to niewielki wzrost, nawet bardzo. Mam teorię, że klienci docelowi, którzy szukają usług profesjonalnych w tej branży, są już uodpornieni na reklamę zewnętrzną, która emanuje Warszawiaków na każdym kroku. W naszym przypadku reklama outdoor byłaby słabą inwestycją, ale nasuwa mi się kilka pomysłów…
- Po pierwsze forma reklamowa, która w tym wypadku była jednolita z innymi laureatami, mogła okazać się mało atrakcyjna dla „oglądających”. Układ tekstu w małym oknie, też miał tu związek z czytelnością.
- Po drugie brak elementu przyciągającego uwagę, wyróżniającego. Gdybyśmy sami projektowali kampanię reklamową, na pewno dodalibyśmy ciekawe zdjęcie, pewnie produktu. Ale czy to zwiększyłoby oglądalność reklamy? Być może.. A gdyby to była lekko.. uśmiechnięta.. kobieta? Na pewno.
Zakładając więc, że forma reklamowa byłaby indywidualnie dopasowana do odbiorców, ciekawie przedstawiona. A prezentowane produkty / usługi reprezentowały bardziej popularne branże, myślę, że wtedy odniosłaby sukces.
Żeby jednak była to kampania kompletna, powinien być to element wspierający, poparty innymi mediami, bardziej spersonalizwanymi.
